Cześć! Witajcie w kolejnym odcinku! Dziś moją gościnią jest Kasia Wereska – wirtualna asystentka, strateg marki w social mediach i prawdziwa mistrzyni multizadaniowości.
Jak skutecznie żonglować tyloma zadaniami i nie dać się przytłoczyć? Czy multizadaniowość to supermoc, czy raczej pułapka? Czy warto wchodzić w świat wirtualnej asysty? O tym wszystkim porozmawiamy w dzisiejszym odcinku!
Kilka słów o naszej rozmówczyni:
Katarzyna Wereska – wirtualna asystentka i strateg marki w social media. Pomaga przedsiębiorcom uporządkować techniczne aspekty ich biznesu, oszczędzając im czas i energię. Specjalizuje się w newsletterach, reklamach Meta oraz tworzeniu angażujących treści na Instagram i Facebooka. Dodatkowo dba o spójność wizualną marki, projektując profesjonalne grafiki, które przyciągają uwagę i wzmacniają przekaz. Tworzy także landing page, które konwertują odbiorców na klientów.
- https://www.instagram.com/katarzyna.wereska_wa/
- https://www.facebook.com/profile.php?id=61563787088505
- https://www.linkedin.com/in/katarzyna-wereska/
Do posłuchania
Rozmowa do poczytania
Sylwia:
Cześć, cześć! Witam was serdecznie w kolejnym nagraniu z cyklu Specka na online. Dzisiaj moją gościnią jest Kasia Weska. Kasiu, na początek – na rozgrzewkę – kilka słów o Tobie.
Kasia:
Cześć, cześć! Ja jestem Kasia Weska, zajmuję się wirtualną asystą. Związana jestem z tą branżą od roku. Jestem również żoną i mamą dwóch przedszkolaków.
Sylwia:
Super! Dojdziemy do tego, czym dokładnie się zajmujesz, bo naprawdę masz szerokie spektrum usług. Ale zacznijmy od początku – jak zaczęła się Twoja przygoda z biznesem, przede wszystkim tym online? Działasz jako wirtualna asystentka, więc wspierasz firmy działające w internecie. Jak wyglądał Twój rozwój? Zaczynałaś od jakichś kursów, czy może zdobywałaś doświadczenie w pracy na etacie i dopiero później przeszłaś na swoje?
Kasia:
Jeśli chodzi o doświadczenie, to faktycznie coś tam już miałam, ale nie było to typowe wsparcie klientów. Pracowałam jako asystentka doradcy, więc miałam pewne zaplecze organizacyjne. Jednak przez kilka lat działałam w zupełnie innej branży – w sprzedaży i obsłudze klienta.
Podczas urlopu macierzyńskiego zaczęłam zastanawiać się nad swoją dalszą ścieżką zawodową. Najpierw zaszłam w pierwszą ciążę, a potem szybko w drugą, więc wiedziałam, że nie chcę wracać do poprzedniej pracy, bo wymagałaby ode mnie dużo czasu poza domem. Chciałam połączyć pracę z macierzyństwem, bo miałam dwójkę małych dzieci.
Zaczęłam szukać informacji, czym mogłabym się zajmować, żeby pracować z domu i dostosować godziny pracy do mojego życia. Wtedy zaczęły do mnie „chodzić” reklamy kursu wirtualnej asysty – zobaczyłam je raz, drugi, zainteresowałam się i zaczęłam zgłębiać temat. Właściwie już pół roku wcześniej planowałam dołączyć do tego kursu, ale przez różne sprawy prywatne ostatecznie zrobiłam to dopiero w ubiegłym roku.
Tak zaczęła się moja historia. Wciągnęłam się w świat wirtualnej asysty, bo zafascynowało mnie, jak wiele obszarów można w nim rozwijać – media społecznościowe, WordPress, newslettery, automatyzacje… Jest naprawdę ogrom możliwości.
Ubiegły rok był dla mnie czasem intensywnej nauki i zdobywania pierwszych klientów. Jedną z moich pierwszych klientek mam do dziś – zaczęłyśmy od współpracy barterowej, a teraz normalnie współpracujemy. Z każdym kolejnym miesiącem inwestowałam w nowe kursy i szkolenia, a teraz nadal się dokształcam, korzystam też z usług mentorów i coachów.
Sylwia:
No właśnie, wirtualna asysta to branża, w której ciągle trzeba się dokształcać. Nie ma czegoś takiego, że nauczymy się raz i możemy działać bez aktualizacji wiedzy. Czy to WordPress, automatyzacje, reklamy – wszystko się zmienia. Dlatego super, że nadal się rozwijasz, bo wiele osób robi kurs i… zatrzymuje się w miejscu.
Wspomniałaś, że fascynuje Cię różnorodność zadań w wirtualnej asyście. Skąd wiedziałaś, że chcesz działać właśnie w tych obszarach, a nie w innych? Masz już swoją specjalizację, czy nadal próbujesz różnych rzeczy?
Kasia:
Na ten moment nie mam jeszcze określonej niszy. Moje usługi są dość szerokie – zajmuję się mediami społecznościowymi, tworzę strategie i treści, montuję rolki, prowadzę reklamy, tworzę landing page’e, a nawet montowałam podcasty dla klientów.
Chcę jeszcze popróbować różnych rzeczy i sprawdzić, w czym czuję się najlepiej. Widzę jednak, że klienci, którzy do mnie trafiają, kierują mnie bardziej w stronę mediów społecznościowych i reklam.
Dawniej łatwiej było rozwinąć swoje konto w mediach społecznościowych organicznie, ale teraz bez reklam jest to trudniejsze. Większość klientów chce wsparcia nie tylko w tworzeniu strategii i treści, ale również w ustawianiu kampanii reklamowych. Do tego często dochodzą newslettery, strony sprzedażowe, lead magnety…
Postanowiłam dać sobie jeszcze kilka miesięcy na testowanie różnych zadań, zanim wybiorę konkretną niszę. Wiem, że specjalizacja pomaga w budowaniu wizerunku eksperta i pozwala podnosić stawki, ale na razie chcę jeszcze sprawdzić, co najbardziej mi odpowiada.
Sylwia:
I to jest bardzo dobre podejście! Nie ma sensu się spieszyć z wyborem niszy tylko dlatego, że „wszyscy tak mówią”. Zresztą, są klienci, którzy wolą współpracować z jedną osobą, zamiast zatrudniać kilka specjalistek od różnych rzeczy.
Jak organizujesz swój dzień pracy? Masz szeroki zakres usług, a do tego klienci często zgłaszają się z nagłymi sprawami – jak sobie z tym radzisz?
Kasia:
Dzień wcześniej rozpisuję sobie zadania na kolejny dzień, żeby rano nie tracić czasu na planowanie. Rano sprawdzam skrzynkę mailową, analizuję, czy pojawiły się nowe sprawy i pracuję według ustalonego harmonogramu.
Zaczynam od sprawdzenia reklam klientów – czy działają poprawnie, czy trzeba coś poprawić. Następnie zajmuję się publikacją treści w mediach społecznościowych klientów. Potem przechodzę do większych projektów, takich jak tworzenie strategii, landing page’y czy ustawianie automatyzacji.
Staram się kończyć pracę do 15:00, bo chcę mieć czas dla rodziny. Oczywiście czasem zdarza się, że siadam wieczorem, jeśli mam więcej zleceń. Co ciekawe, prace kreatywne często lepiej mi wychodzą właśnie wieczorem – może to kwestia deadline’u albo większego spokoju.
Sylwia:
Super, że potrafisz wyznaczyć sobie granice czasowe! Wiele osób ma problem z zamykaniem laptopa o określonej godzinie, bo ciągle myślą o pracy.
A jakie masz sposoby na skuteczną współpracę z klientami? Co pomaga Ci, żeby współpraca przebiegała płynnie?
Kasia:
Zawsze zaczynam od podpisania umowy i ustalenia zasad współpracy – w jakich godzinach jestem dostępna, w jaki sposób się komunikujemy (mail, Messenger, Telegram).
Na początku mojej działalności byłam dostępna dla klientów praktycznie cały czas – odbierałam telefony wieczorami, odpisywałam na wiadomości nawet w weekendy. W pewnym momencie poczułam ogromną frustrację, bo zamiast pracować, ciągle odpowiadałam na wiadomości.
Teraz klienci wiedzą, w jakich godzinach mogą się ze mną kontaktować, i to sprawia, że współpraca jest bardziej uporządkowana. Zresztą, sami często mają swoje godziny pracy, więc akceptują te zasady.
Sylwia:
Świetne podejście! Wiele osób boi się wyznaczać granice, żeby nie stracić klientów, ale ostatecznie wychodzi to na plus.
Dziękuję Ci za rozmowę, Kasiu! Myślę, że była bardzo inspirująca. Mam nadzieję, że jeszcze się usłyszymy.
Kasia:
Ja również dziękuję i z przyjemnością wrócę, jeśli tylko będziemy miały kolejny temat do omówienia!
Sylwia:
Super! Do usłyszenia w kolejnym odcinku. Cześć!
Kasia:
Do usłyszenia!